Przez ostatnie lata mogliśmy zaobserwować, że infrastruktura dróg rowerowych w Polsce rozwija się bardzo dynamiczne. Idzie to w parze z wyjątkową, być może na skale całej naszej historii, popularnością rowerów wśród Polek i Polaków. Jako pasjonaci dwóch kółek bardzo się z tego cieszymy, ale czy na pewno rzeczywistość maluje się w tak jasnych barwach, jak można przypuszczać? Dlaczego coraz częściej zdarzają się wypadki na ścieżkach rowerowych i wiele z nich ma tragiczne konsekwencje? Zajrzyjmy za fasadę i sprawdźmy, jak rzeczywiście wygląda ruch na ścieżkach rowerowych i czy zasady pierwszeństwa zawsze funkcjonują tak, jak powinny?
- Użytkownicy hulajnóg elektrycznych, rolek, deskorolek itp. mogą poruszać się po drogach rowerowych – nie powinni robić tego piesi.
- Poważne niebezpieczeństwo na ścieżkach rowerowych stwarza ich wadliwe zaprojektowanie.
- Budowa szerszych alej i pasów dla rowerzystów wydzielonych z jezdni mogłaby ograniczyć kolizje rowerowe.
- Policyjne statystyki pokazują, że wypadki z udziałem rowerzystów są powszechnym problem, który wcale nie maleje z biegiem lat.
- Więcej artykułów na temat części i rowerów znajdziesz na naszym blogu.
Co znajdziesz w tym artykule:
- Bezpieczeństwo na ścieżkach rowerowych – dlaczego jest tak ważne?
- Co nas denerwuje na ścieżkach rowerowych i co na to przepisy prawa?
- Ludzie ludziom zgotowali ten los – infrastruktura dróg rowerowych
- Mea culpa, mea maxima culpa – zachowanie na ścieżkach samych rowerzystów
- Niebezpieczeństwo na drogach rowerowych – podsumowanie
Bezpieczeństwo na ścieżkach rowerowych – dlaczego jest tak ważne?
Chociaż dla wielu osób postawione przez nas pytanie może wydawać się zbędne, statystyki pokazują, że nie każdy uczestnik ruchu drogowego (bez znaczenia czy jest to kierowca, pieszy, czy rowerzysta) dba o zachowanie szczególnej ostrożności podczas poruszania się po mieście. A chyba wszyscy cykliści powinni zdawać sobie sprawę, że kolizje rowerowe są znacznie niebezpieczniejsze dla nich niż dla kierujących samochodami (tylko 30% ofiar wypadków to kierowcy). Dlatego uważamy samoświadomość za niezwykle ważną, bo ostatecznie chodzi nawet nie o troskę o innych (choć ta też jest bardzo ważna), ale o bezpieczeństwo nas samych!
Bardzo dobrze obrazują to dane o szerokiej cezurze czasowej (lata 2010-2021) przedstawione przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Z raportu wynika, że w przebadanym okresie odsetek ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych spadł aż o 16% (w przeliczeniu na 1000 mieszkańców), więc bezpieczeństwo drogowe uległo poprawie, ale jednocześnie odsetek ten wśród rowerzystów wzrósł (z 5 do 6%)!
Warto zauważyć, że użytkownicy kierujący rowerem elektrycznym powinni być szczególnie wyczuleni na punkcie bezpieczeństwa. Nie ma jeszcze całościowych badań obejmujących tylko kolizje na ścieżkach rowerowych z udziałem e-bike’ów, ale warto przywołać dane z Holandii, czyli europejskiej rowerowej stolicy. Według tamtejszego urzędu statystycznego rośnie liczba wypadków śmiertelnych wśród miłośników elektryków. W 2019 r. zginęło ich 65, w 2020 r. – 74, a w 2021 r. już 80 osób.
Sprawdź również: Przepisy dotyczące rowerów elektrycznych w Polsce
Największym zagrożeniem dla cyklistów jest ruch drogowy (zwłaszcza w terenie niezabudowanym), ale bezpieczeństwo na ścieżkach rowerowych często okazuje się tylko pozorne, co więcej, czasem wręcz prowokują one użytkowników do ryzykownych zachowań za sprawą swojego całkowicie nieprzemyślanego projektu.
Czy wiesz, że…
małe dzieci nie mogą jeździć po ścieżkach rowerowych? Zgodnie z przepisami powinny z nich korzystać pociechy powyżej 10. roku życia – młodsze traktowane są jako piesi, więc muszą poruszać się po chodniku. Co więcej, ta sama zasada tyczy się towarzyszących im dorosłych.
Co nas denerwuje na ścieżkach rowerowych i co na to przepisy prawa?
Kiedy zajrzymy na fora oraz grupki w mediach społecznościowych dedykowane rowerzystom, łatwo trafimy na wiele gorących dyskusji, w których fani dwóch kółek dzielą się swoimi odczuciami na temat użytkowania dróg rowerowych w swojej okolicy. Nie ma co ukrywać, że wiele z nich to narzekania na ruch pieszych, przepisy prawa itp. Zawsze staramy się optymistycznie patrzeć na życie i jeżdżąc po mieście z życzliwością podchodzić do innych, uważamy, że etykieta drogowa jest naprawdę ważna, ale czy chociaż część z tych uskarżeń nie ma swoich racjonalnych powodów? Spójrzmy, co najczęściej sprawia, że jazda rowerem w mieście przestaje być przyjemna – a co gorsza – może doprowadzić do wypadku.
Hulajnogi elektryczne – największe niebezpieczeństwo na ścieżkach rowerowych?
Hulajnogi elektryczne to prawdopodobnie najgorętszy temat ostatnich lat, szczególnie że prawo ruchu drogowego nie tak dawno zostało w końcu znowelizowane w tym zakresie – mocno rewolucjonizując postrzeganie tych pojazdów przez przepisy. Do 2021 r. każdy użytkownik hulajnogi elektrycznej traktowany był jak uczestnik ruchu drogowego poruszający się na własnych nogach, czyli winien korzystać z chodnika. Prawodawca, w celu zadbania o bezpieczeństwo pieszych, zdecydował się na wprowadzenie przepisów, które najkrócej mówiąc – sprawiają, że osobę kierującą hulajnogą elektryczną obowiązują prawie te same normy, co cyklistę – w tym najważniejsza – powinna ona korzystać przede wszystkim z drogi dla rowerów. Jeśli takowej nie ma, możliwa jest jazda po chodniku (przy zachowaniu prędkości ok. 6 km/h – zbliżonej do szybkości pieszego) lub po jezdni (jeśli na danym odcinku samochody nie mogą poruszać się ponad 30 km/h).
Jazda chodnikiem rozpędzonych hulajnóg sprawiała bardzo duże zagrożenie dla spacerowiczów, więc ta zmiana prawna wydaje się rozsądna, chociaż niektórzy rowerzyści obawiają się, że teraz łatwiej o wypadki na ścieżkach rowerowych. Na razie trudno stwierdzić, czy jest to prawdą, ale na pewno niejedna droga dla rowerów w wyniku tej zmiany prawnej stała się bardziej zatłoczona, co negatywnie przekłada się na komfort cyklistów.
Na kolizje rowerowe związane z hulajnogami elektrycznymi najbardziej narażeni wydają się rowerzyści amatorzy, osoby starsze i preferujące powolną jazdę, ponieważ nowe przepisy określiły, że hulajnogi mogą rozpędzać się do 20 km/h.
Warto wiedzieć, że w taki sam sposób, co hulajnogi elektryczne, w Kodeksie Drogowym uregulowana została kwestia tzw. urządzeń transportu osobistego (UTO). Należą do nich m.in. deskorolki elektryczne i segwaye, więc choć są one znacznie mniej popularne w naszym kraju niż hulajnogi elektryczne – kierujący rowerem też może je spotkać na swojej drodze!
Zobacz także: Kto ma pierwszeństwo na ścieżce rowerowej?
Rolkarze i hulajnogi – jazda po chodniku czy jazda po drodze, jakie obowiązują zasady ruchu?
Zdarza się, że droga dla rowerów zajmowana jest przez miłośników jazdy na rolkach, deskorolkach, tradycyjnych hulajnogach i innych sprzętów tego typu napędzanych siłą mięśni (które polskie prawo określa zbiorczo jako urządzenia wspomagające ruch – UWR). I sposób, w jaki mają oni korzystać z przestrzeni miejskiej, również uregulowano w 2021 r., z tym że budzi dużo więcej kontrowersji niż temat hulajnóg elektrycznych. Dlaczego wielu cyklistów uważa, że UWR negatywnie wpływają na ich bezpieczeństwo rowerowe?
Prawodawca zadecydował, iż droga dla rowerów jest odpowiednim miejscem dla miłośników sportowo-rekreacyjnych urządzeń wspomagających ruch. Mogą oni z niej korzystać do woli (bez ograniczeń prędkości), a w przypadku, gdy zdecydują się jechać po chodniku, muszą dostosować tempo do szybkości osób poruszających się pieszo. Jedyną bardzo istotną różnicą prawną, w porównaniu do zasad dotyczących jednośladów jest to, że jeżeli pas rowerowy wydzielono z jezdni – użytkownicy UWR nie mogą nim jeździć.
Bardzo łatwo o wypadki na ścieżkach rowerowych z udziałem tej grupy uczestników ruchu drogowego, ponieważ ich tempo oraz sposób poruszania się znacznie odbiegają od typowego dla jednośladów, a to, jak wiadomo, znacznie obniża bezpieczeństwo rowerowe.
Prosto wyobrazić sobie choćby sytuację, w której deskorolka „ucieka” spod czyiś nóg – wprost pod koła rowerowe. Z naszego doświadczenia okazuje się jednak, że największe niebezpieczeństwo na ścieżce rowerowej pojawia się w momencie, kiedy musimy minąć na niej rolkarza. Rollerblading wymaga do jazdy wykonywania charakterystycznych ruchów nóg i ramion, które sprawiają, że rolkarz, jadąc, zajmuje dość sporą przestrzeń wokół siebie, a do tego porusza się w sposób, który może zdawać się chaotyczny. Jeżeli droga dla rowerów nie jest wystarczająco szeroka, a cyklista dość uważny – łatwo zahaczyć rolkarza i doprowadzić do potencjalnie niebezpiecznego wypadku.
Piesi – spacerowicze i rozmowy na drodze rowerowej
Wymienione wcześniej zjawiska są albo nowe w naszym kraju, albo dość marginalne. Jednak prawdziwą zmorą – i nie uwierzymy, że ktoś przynajmniej raz w życiu się z jej powodu nie zdenerwował – są nieodpowiedzialni piesi. Droga dla rowerów i rozmawiające na samym jej środku starsze panie, za nic mające sobie pierwszeństwo rowerzysty? Brzmi znajomo? A może bawiące się dzieci? Ludzie wpatrzeni w telefony, akurat przecinając Ci drogę? To wszystko pokazuje, jak ważne na ścieżkach rowerowych jest zachowanie pełnej koncentracji, a dodatkowo chłodnej głowy, aby nie wdać się w niepotrzebne sprzeczki.
W przypadku miłośników hulajnóg i rolkarzy możemy mieć pretensje do ustawodawcy – gdyż nawet jeśli osoby te powodują dodatkowe wypadki na ścieżkach rowerowych, to znajdują się tam dlatego, że pozwalają im na to przepisy. Za to piesi nie mają żadnego powodu, aby zajmować drogę rowerową zamiast chodnika. Zdarza się, że pasy na ścieżce, określające jej granice są z jakiegoś powodu niewidoczne lub chodnik został zatarasowany, uniemożliwiając skorzystanie z niego, ale są to pojedyncze sytuacje, nietłumaczące większości zachowań pieszych. Co więcej, nie tylko nie mają oni raczej usprawiedliwienia, aby korzystać ze ścieżek rowerowych, ale także popełniają przy tym wykroczenie, za które policja i straż miejska mogą ukarać stosownym mandatem.
Przy okazji, warto przypomnieć, że przepisy rowerowe mówią, iż kiedy pieszy chce przejść przez tzw. zebrę, pasy na ścieżce – należy mu to umożliwić, ma on w tym momencie pierwszeństwo na drodze, o ile przejście oznaczono znakiem poziomym i pionowym.
Czy pieszy może mieć pierwszeństwo na ścieżce dla rowerów?
Okazuje się, że tak! Taka wyjątkowa sytuacja występuje, kiedy znajdujemy się w tzw. strefie zamieszkania (jej początek obwieszcza znak informacyjny D-40). Piesi w jej obszarze mają pierwszeństwo na drodze na całej szerokości – i to również przed samochodami!
Znak D-40 "strefa zamieszkania"
Ludzie ludziom zgotowali ten los – infrastruktura dróg rowerowych
Uznaliśmy, że na specjalne – niechlubne – miejsce w tym zestawieniu zasługuje polska infrastruktura rowerowa. Naszym zdaniem generuje ona większość nieprzyjemności i wypadków na trasach. Nieuwaga, brawura i błędy ludzkie się zdarzają, ale najgorzej, jeśli zawodzi już samo planowanie przestrzenne, w efekcie czego znacznie łatwiej by uczestnicy ruchu drogowego doprowadzali do niebezpieczeństw na ścieżkach rowerowych.
Infrastruktura miejska powinna zaspokajać potrzeby komunikacyjne mieszkańców. Nie jest to łatwe, ponieważ interesy określonych grup bywają sprzeczne (wystarczy przywołać odwieczne spory rowerzystów z kierowcami), ale nawet jeśli niemożliwe jest osiągnięcie ideału, to miasto powinno gwarantować, chociaż rozwiązania bezpieczne dla wszystkich uczestników ruchu drogowego – a tak często nie jest i jak wskazują statystyki, które przytoczyliśmy wcześniej – nierzadko cierpią na tym (niestety dosłownie!) cykliści.
Jakie błędy architektów najczęściej stwarzają niebezpieczeństwa na ścieżkach rowerowych?
- Droga lub wydzielony pas rowerowy przygotowana jest chaotycznie i nieracjonalnie – w tym ogólnym stwierdzeniu mieści się wiele z pozoru błahych niedociągnięć, które w rzeczywistości mogą okazać się przyczynami wielu wypadków i kolizji. Najpopularniejsze przykłady to urywające się nagle oznaczenia wskazujące, że poruszamy się po ścieżce rowerowej, zbyt ciasne zakręty czy poprowadzenie ciągu komunikacyjnego dla jednośladów w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy.
- Źle zaprojektowane przejazdy przez skrzyżowania – są poważnym grzechem planistów, bo miejsca te należą do najbardziej newralgicznych punktów infrastruktury miejskiej. Wystarczy, że drogę dla rowerów poprowadzi się pod zbyt ostrym kątem, w sposób utrudniający kierowcy dostrzeżenie w czas nadjeżdżającego rowerzysty (który ma pierwszeństwo na przejeździe) i wypadek gotowy. Możemy spotkać się również z przejazdami wymalowanymi zbyt blisko skrzyżowania, nie pozostawiając miejsca dla auta. Jednakże najgorsze są nagminne zakończenia ścieżek rowerowych przed pasami i kontynuowanie ich po drugiej stronie drogi. Zgodnie z przepisami, cyklista powinien wtedy zsiąść z jednośladu, przeprowadzić go przez ulicę i dopiero kontynuować jazdę, co jest nieintuicyjne i negatywnie wpływa na płynność przemieszczania się.
- Niedostosowanie ścieżek do koegzystencji rowerzystów z pieszymi – to główna przyczyna wszelkich kolizji z osobami spacerującymi. Władze niektórych miast w celu zaoszczędzenia, a jednocześnie ogłoszenia, że poszerzają infrastrukturę rowerową, wydzielają po prostu (poprzez namalowanie linii) drogę dla rowerów z chodnika, w efekcie tworząc przestrzeń nieprzyjazną ani pieszym (w dodatku ich kosztem), ani cyklistom. Obserwacje jasno pokazują, że tak wyodrębnione trasy nie są respektowane przez uczestników ruchu drogowego. W niektórych miastach brakuje także pasów dla pieszych przez ścieżki rowerowe, aby mogli bezpiecznie je przekraczać.
- Brak integracji z przystankami autobusowymi – to punkt łączący się z poprzednim, wyszczególniamy go, ponieważ ten aspekt projektowy naprawdę bardzo rzadko zrobiony jest tak, jak powinien. Co spotykamy najczęściej? Ścieżkę rowerową oddzielającą jezdnię od przystanku, przez co spieszący się na autobus piesi wchodzą wprost pod koła rowerzystów. Lepszym rozwiązaniem, ale często także zrobionym nieidealnie, jest zawinięcie drogi rowerowej, tak aby przechodziła za przystankiem. Niestety zwykle skręt ścieżki jest zbyt ostry i niewystarczająco oznakowany.
- Znaki drogowe na ścieżce rowerowej – choć trudno w to uwierzyć i jest to niedopuszczalne – tak, takie przypadki również się zdarzają. W Internecie znajdziesz wiele przykładów udokumentowanych fotograficznie, gdy w polskich miastach znaki pionowe, lampy i słupy wyrastają z drogi rowerowej, stwarzając realne zagrożenie dla życia cyklistów. Swego czasu z takich bubli architektonicznych zasłynął Gorzów Wielkopolski (a nawet przegrał sprawę sądową z rowerzystą, który uderzył w słup).
Powinno Cię zainteresować: Najważniejsze znaki drogowe dla rowerzystów
Wypadki na ścieżkach rowerowych – jak można ich uniknąć?
Łatwo jest powiedzieć, że pasy na ścieżce są złe, ciąg komunikacyjny nieintuicyjny, szyny były złe, a podwozie… podwozie też było złe, prawda? Dużo trudniej wskazać jednak skuteczne, a najlepiej proste do wprowadzenia rozwiązania, które sytuację w polskich miastach mogłyby poprawić. Uważamy jednak, że jest to możliwe. Podstawą są konsultacje społeczne, korzystanie z doświadczeń cyklistów (ale również pieszych i kierowców) i zrozumienie, że dobrze poprowadzona infrastruktura rowerowa to korzyść dla wszystkich. W jaki sposób? W największym skrócie – miłośnikom jednośladów zależy na płynnej jeździe, a co za tym idzie, jak najrzadszym krzyżowaniem ścieżek z ruchem pieszym i samochodowym. Z kolei takie zaplanowanie dróg rowerowych automatycznie powoduje, że kierowcy nie będą musieli często zwalniać (przepuszczając i uważając na rowerzystów), a piesi staną się mniej narażeni na potrącenie, więc ich komfort poruszania się także wzrośnie.
Patrząc na rozwiązania stosowane w innych krajach, ciekawym kierunkiem mogłoby być częstsze stawianie na budowanie pasów rowerowych w obszarze jezdni, zamiast na chodnikach, co jest w Polsce najczęściej spotykane, a tracą na tym zarówno piesi, jak i rowerzyści. Gdyby postawić na ten pomysł zmniejszyłaby się w miastach także liczba miejsc, gdzie ciągi komunikacyjne cyklistów przecinałyby się z samochodowymi – a to powinno ograniczyć liczbę wypadków – i to tych najniebezpieczniejszych.
Może nieco kontrowersyjnym, ale sądzimy, że również wartym przemyślenia pomysłem jest rezygnacja z części znaków pionowych i poziomych przy ścieżkach rowerowych, a może nawet całkowite usunięcie w niektórych miejscach osobnej przestrzeni dla cyklistów. Wiele znaków nie poprawia w żaden sposób bezpieczeństwa oraz płynności jazdy, a stanowią one bardzo dużą część inwestycji drogowych. Czy zamiast wydawać pieniądze na wyodrębnienie ścieżki dla rowerzystów nie lepiej stworzyć aleje na tyle szerokie, że i bez podziałów piesi oraz cykliście będą mogli bezpiecznie się nimi poruszać?
Mea culpa, mea maxima culpa – zachowanie na ścieżkach samych rowerzystów
Nasza analiza niebezpieczeństw na ścieżkach rowerowych w Polsce nie byłaby pełna i uczciwa, gdybyśmy sami nie uderzyli się w pierś, przyznając, że zachowanie rowerzystów bywa również dalekie od ideału.
Zaczęliśmy ten artykuł od statystyki i dla tej części rowerowej braci, którą oburza sugerowanie, że wina może być też po ich stronie, mamy jeszcze kilka niepokojących danych. Zgodnie z tym, co podaje polska policja, to w 2023 r. cykliści uczestniczyli w 3596 wypadkach drogowych. Sami spowodowali aż 1313 z nich (w których 1282 osoby zostały ranne, a 75 poniosły śmierć). Jest to wynik nieznacznie (o 0,7%), ale groszy w porównaniu do poprzedniego roku.
Z policyjnych statystyk z 2023 r. dowiadujemy się także, że naszym najczęstszym przewinieniem doprowadzającym do wypadków jest wymuszenie pierwszeństwa na przejeździe (370 przypadków). Na kolejnych miejscach plasują się: jazda rowerem z nadmierną prędkością (229), nieprawidłowe wykonywanie manewrów skrętu (159); wymijania (112) i zachowanie wobec pieszych np. jazda chodnikiem (94). Co ciekawe największe zagrożenie na ścieżkach rowerowych powodują osoby starsze. Cykliści po 60. odpowiadali w 2023 r. za 23,5% wypadków spowodowanych przez jednoślady – zginęło w nich 40 osób, a 282 odniosły obrażenia.
Na szczęście nie wszystkie nasze niedopatrzenia kończą się tak tragicznie. Dużo z nich ma charakter nie tak groźny, ale za to znacznie powszechniejszy. Przypominamy dlatego, że zgodnie z kodeksem drogowym nie powinniśmy jeździć po chodniku i to, że ktoś boi się poruszać obok samochodów, nie jest wytłumaczeniem. Wielu cyklistom zdarza się też przejeżdżać przez tzw. zebry – to również jest wykroczeniem.
Kiedy jazda chodnikiem jest dla rowerzysty dozwolona?
Od reguły niekorzystania z chodnika jest kilka wyjątków. Cyklista ma do tego prawo, jeśli:
- jest opiekunem dziecka (do lat 10) kierującego rowerem;
- warunki pogodowe czynią jazdę jezdnią niebezpieczną (ulewa, śnieg, wichura, gęsta mgła, gołoledź itp.);
- droga dla samochodów dopuszcza prędkość przekraczającą 50 km/h, obok niej nie ma wydzielonej ścieżki rowerowej, a chodnik ma szerokość co najmniej 2 m.
Jadąc po chodniku, rowerzysta musi zachować szczególną ostrożność, ustępować pieszym i dopasować swoje tempo do ich szybkości. Więcej o tym pisaliśmy w tym artykule: Czy można jeździć rowerem po chodniku?
Niebezpieczeństwo na drogach rowerowych – podsumowanie
Jak widać, chociaż jazda rowerem to doskonały sposób spędzania wolnego czasu, a ścieżki ułatwiają bezkolizyjne przemierzanie miejskiej dżungli, to warto zachować czujność (i nosić kask rowerowy!). Polecamy stosowanie zasady ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu drogowego, chociaż dalecy jesteśmy od antagonizowania się z rolkarzami, miłośnikami hulajnóg itd. Jak staraliśmy się wykazać – oni również mogą stać się ofiarami, a infrastruktura drogowa bywa, że zamiast pomagać – utrudnia bezkonfliktową koegzystencję.
Sprawdź też: Czy kask na rower jest obowiązkowy?
Do tego – zgodnie z nowymi przepisami – powinniśmy pamiętać, że nie jesteśmy na ścieżkach rowerowych sami i prawo do korzystania z nich mają użytkownicy hulajnóg elektrycznych, UTO i UWR. Dlatego, zamiast szukać konfliktów, lepiej wspólnie starajmy się wywierać presje na samorządy i promować rozwiązania korzystne dla wszystkich uczestników ruchu drogowego. Oby w przyszłości było tylko lepiej!