Kontakt
menu
Wszyscy pamiętamy, a niektórzy może jeszcze używają (wciąż bowiem można je kupić) amortyzowane sztyce z taką śmieszną gumką o nieznanym zastosowaniu, która na pewno nie chroniła przez zanieczyszczeniami. Sama sztyca też pozostawiała wiele do życzenia jeśli chodzi o amortyzację. Obecne rozwiązania na pantografach i ze znacznie lepszą amortyzacją lepiej radzą sobie z tłumieniem drgań.
Jeden z takich modeli testowałem, a wrażenia opisałem w artykule: Sztyca amortyzowana XLC - Test. No, ale nie o sztycach miała być dziś mowa, a o amortyzowanym mostku. Czy takie rozwiązanie ma sens? Czy w ogóle działa? Może to dopiero początek drogi inżynierów i bardziej przypomina amortyzowaną sztycę z gumką? Przetestowałem i przekonałem się na własnej skórze.
Spis treści
Test mostka amortyzowanego w szosówce
Żeby jak najlepiej poczuć obiecywaną amortyzację wybrałem do testu najbardziej sztywny rower do jakiego miałem dostęp, czyli rower szosowy. Jazda na szosie, na kołach napompowanych do 7,5 atmosfer ma to do siebie, że każdą nawet niewielką dziurę odczujemy. Na poboczu mojej drogi treningowej, oznaczonej numerem 80, która łączy Toruń z Bydgoszczą dziur nie brakuje. Mam więc idealny rower i idealne warunki do testów. Zanim jednak przejdą do opisu wrażeń z jazdy opowiem trochę o samym mostku.
Budowa mostka XLC ST-M21
Otrzymany mostek ma 90 mm długości, ale występuje także w dwóch innych rozmiarach 80 mm i 100 mm. Średnica mocowania kierownicy to oczywiście 31,8 mm, a widelca 1 i 1/8 cala. Zaciskany na rurze sterowej dwiema śrubami M6 o długości 28 mm oraz 4 śrubami M5 łączącymi go z kierownicą. Długość tych śrub wynosi 23 mm. Można powiedzieć, że model ST-M21 nie jest ani ciężki, ani lekki. Waga pokazuje 199 g i jest to wynik porównywalny z klasycznymi aluminiowymi mostkami nie z najwyższej półki. Pamiętajmy jednak, że wyposażony został w mechanizm amortyzacji, który pewnie swoje waży.
Kto stoi za produkcją?
Marka XLC, o której więcej pisaliśmy w artykule "XLC - marka o której mogłeś nie słyszeć, ale powinieneś poznać" oprócz swoich autorskich projektów ma też produkty tworzone przez inne, bardziej doświadczone w danym segmencie firmy. Tak jest ze wspornikiem siodełka tworzonym przez markę SR Suntour, która bazowała na modelu NCX-SP12 i tak samo jest ze wspornikiem kierownicy. Za produkcję odpowiada znana marka TranzX, której komponenty wykorzystywane są w ponad 30 markach rowerowych, a obecnie skupia się na wsparciu rowerów elektrycznych.
Jak sprawdza się mostek amortyzowany XLC ST-M21 na trasie?
Pierwsze wrażenia są słabo odczuwalne. Nie oszukujmy się, nie jest to amortyzator o skoku 130 mm. Nagle kierownica nie zacznie nam się uginać o nie wiadomo ile centymetrów. Właśnie o to tu chodzi. Ugięcie ma być subtelne, nie ma wybijać nas z rytmu i przeszkadzać w jeździe. Jednak ta drobna amortyzacja podczas dłuższej przejażdżki w nierównym terenie sprawi, że ból i zmęczenie dłoni, rąk i barków odsunie się w czasie. Czy mogę powiedzieć, że wyłapuje wszystkie nierówności i działa trochę jak dobrej klasy widelec MTB? Zdecydowanie nie. Gdyby tak było to już dawno każdy by miał taki mostek w swoim rowerze.
Wydaje mi się, że jest to dopiero początek dobrej drogi, której efektem może być wprowadzenie amortyzacji do rowerów szosowych lub graveli. Oczywiście tylko w tych segmentach, w których będzie to przydatne. W tym roku marka Specialized pokazała zaawansowaną technologię Future Shock, która jak mówią jej twórcy ma amortyzować kolarza, a nie rower. Jeśli ktoś sądził, że w segmencie rowerów szosowych już niewiele może się zdarzyć to myślę, że jest w sporym błędzie. Wracając do mostka amortyzowanego XLC.
Uważam, że jest to produkt, który mogę śmiało polecić wszystkim tym, którzy chcieliby za niewielkie pieniądze poprawić swój komfort jazdy. Tym bardziej że przez dodanie niewielkiej amortyzacji w zasadzie nie zwiększa się jego masa.
